Cały czas odwlekałam myśl, że to już, że za chwilę i ja będę musiała jechać do szpitala. Za pierwszym razem trafiłam z zaskoczenia, prosto z pracy, miała zawieźć mnie karetka wprost z gabinetu lekarskiego na oddział. Oczywiście powiedziałam Pani Doktor, że skoro przyjechałam na wizytę swoim autem to i tym samym środkiem transportu dojadę do szpitala. Pamiętam jak dziś, że nie spakowałam nic, bo nic nie zdążyłam kupić. Nawet nie wiedziałam do końca czego mi trzeba, bo gościem szpitalnym nie bywałam, a w książce dla ciężarnych rozdział poród i pakowanie omijałam szerokim kręgiem. Nie chciałam zbędnie sobie zaprzątać głowy, lamentować i przeżywać, zresztą wir pracy nawet nie pozwolił mi do tego rozdziału spokojnie usiąść.
Tak więc zacnie wylądowałam w szpitalu bez niczego, miałam ze sobą tylko badania, książeczkę i dokumenty.
Dzisiaj wiem, że Mąż wpada w taką panikę wówczas, że nie macie co liczyć na jego pomoc, Wasza Mama również nie wykaże się rozsądkiem. Wtedy pomocną dłoń podała mi dobra koleżanka i to bezdzietna, poszła i kupiła po prostu wszystko co się dało…
Jest już 38 tydzień i czuję, że już atletką nie jestem, ba bliżej mi do sexi emerytki, torby nie spakowałam na zamek. Jednak wszystko już leży przygotowane w domu, tu i ówdzie artystycznie rozrzucone. Moja przyjaciółka codziennie dzwoni i dyktuje co powinnam mieć, o czym powinnam pamiętać, zresztą sama wydała właśnie na świat drugiego synka zaledwie 8 dni temu.
Tydzień temu, uświadomiła mi, że potrzebuję nowe kreacje do porodu i karmienia w szpitalu. Oczywiście mimo, iż to nie mój pierwszy występ gościnny w szpitalu klinicznym, takowych nie miałam. Oczywiście, wszelkie koszule Męża odpadają w przedbiegach, bo są inaczej skrojone, nie wiem, czy zakryłyby cokolwiek, zresztą mój Mąż nie ma rozmiaru XXXXXXLLLL (oczywiście żartuję sobie – przytyłam zaledwie 9 kg). Na próżno szukać wygodnego rozpięcia w celu położenia maluszka na klatce piersiowej. Zaczęłam przeczesywać internet wpisując hasła: “koszula do porodu” ,”sukienka do porodu” rzeczy które wyskakiwały jako propozycje były straszne, od razu odechciewało mi się wszystkiego. Dopiero wtedy zobaczyłam jak rynek mało wyposażony jest w taki gadżeciarski outfit.
Nie będę przecież rodzić w byle czym, tym bardziej byle jak wyglądać. Poród porodem, ale rzęsę można sobie wymalować i przyszykować ładną suknię i elegackie kapciuszki 🙂
W związku z powyższym postanowiłam szukać do skutku, aż tu nagle zupełnie przez przypadek trafiłam na markę Granatovo założoną przez dwie Mamy, które same miały przyjemność rodzić łącznie 4 razy 🙂 Te doświadczenia pewnie pozwoliły im wyprodukować coś idealnego na taką okazję 🙂
Sukienki są wykonane z miłej bawełny, posiadają zapięcia na plecach, które umożliwiają łatwy dostęp do kręgosłupa w celu wykonania masażu czy podania znieczulenia. Z przodu mamy łatwo rozpinaną klapę na magnesowe zatrzaski tak by móc maluszkowi w pierwszych chwilach zapewnić kontakt skóra-skóra, a później po prostu wygodnie karmić. Niby tak niewiele, a jednak tak dużo…
Sukenki do porodu: Granatovo
Fotel: Dekoria
2 komentarze
Karolina
Luty 7, 2017 at 9:29 pmDobry wybór! Rodziłam w Granatovej, spisała się świetnie. Do dziś korzystam z sukienki do karmienia od dziewczyn z Granatovo, jeśli jeszcze nie masz, a planujesz karmienie piersią, to szczerze polecam.
Fotografia Bielsko-Biała
Kwiecień 15, 2019 at 5:58 pmPiękne zdjęcia i bardzo praktyczna sukienka. Moja znajoma korzystała z takiej i bardzo sobie chwaliła