Sesja, sesja i po sesji. Jest to przez wszystkich okres znienawidzony, zwłaszcza ta, na przełomie stycznia i lutego. Wtedy każdy siedząc przy biurku marzy o wyjeździe w góry, by według preferencji pojeździć na nartach, desce, sankach albo dętkach ( widziałam ostatnio takie cudo połączone z małym wyciągiem, świetna zabawa). Ja jednak zauważyłam pewną wspaniałą właściwość sesji. Z racji tego, że moja nauka jest niestety związana z wielogodzinnym siedzeniem w domu, nad książkami, każdą wolną chwilę wykorzystuję, aby przetestować kosmetyki, które znajdują się w mojej toaletce. Wtedy właśnie pozbywam się miliona uzbieranych słoiczków z sephory i douglasa, miniatur, próbeczek. Jak się okazuje, to właśnie w lutym moja buzia wygląda najlepiej 🙂
Na początku tego roku ogarnął mnie niesamowity szał na punkcie naturalnych mydeł, a to wszystko przez maleńki słoiczek Savon Noir, który przyniosła mi Kasia z Organique. To co, że śmierdzi, to co że się ciągnie jak smar, ważne że działa! Jak się pewnie domyślacie próbka bardzo szybko się skończyła, ani trochę nie zaspokajając mojego głodu związanego z tymi naturalnymi produktami.
Moja wiedza o mydłach była, jeszcze, wtedy znikoma, więc postanowiłam skierować się do specjalistów w tym zakresie, sklepu Biolander, który bardzo lubię, a personel od zawsze zaskakuje mnie w zakresie wiedzy o kosmetykach naturalnych. Od tak, po krótkiej rozmowie, bez problemu udało się dobrać “mydło idealne” z ogromnego asortymentu sklepu Biolander, do naszych dwóch, całkowicie różnych, typów skóry.
Paczka dotarła do mnie bardzo szybko, a że była sesja, miałam nieskończoną ilość czasu by testować 🙂 Samo pierwsze zetknięcie z tymi mydłami jest dość niepowtarzalne, są pięknie opakowane i zawinięte w bibułkę, pachną naturalnie, lekko korzennie. Są wyrabiane i formowane ręcznie, co można bez problemu dostrzec. Ich barwa, to różne odcienie miodu, od lipowego po gryczany.
Mydło Gaiia z dodatkiem glinki to idealny wybór dla cery mieszanej i tłustej. Jest produkowane z oleju kokosowego, oleju z otręb ryżowych, oleju rycynowego i oleju palmowego. Po zastosowaniu skóra jest tak czysta, że aż trzeszczy pd palcami, a co jest najważniejsze, nie powoduje ściągnięcia – nie czujemy się tak, jakby nasza twarz miała zaraz pęknąć na pół przy najmniejszym uśmiechu. Po umyciu twarzy, przetarłam ją jeszcze tonikiem na płatku bawełnianym i nie zauważyłam żadnych oznak zanieczyszczenia lub resztek makijażu. Jednym słowem ten produkt oczyszcza, tak jak powinien. Dodatkowo zawiera glinkę, która absorbuje sebum wraz z zanieczyszczeniami, więc pomaga nam poradzić sobie z zatkanymi porami. Mydełko niestety nie nadaje się do zmywania makijażu z oczu, tzn. radzi sobie z tym genialnie, ale prawidłowe wypłukanie mydlin jest trudne i koszmar z dzieciństwa, czyli szczypiące oczy, wraca na nowo. Mydło świetnie się pieni i jest bardzo wydajne, stosuje je także do mycia całego ciała, jako dodatek do mojej ukochanej gąbki loofah, która pomaga mi pozbyć się martwego naskórka.
Mydło Delikatne Gaiia jest przeznaczone do skóry szczególnie wrażliwej i delikatnej. Jest idealne dla wszelakich alergików, ale także świetnie sprawdzi się do mycia niemowląt. Nie powoduje nadmiernego przesuszenia skóry, a wręcz ją nawilża, co jest co najmniej niespotykane w przypadku mydła. Jest w nich coś niesamowitego, mimo tak prostej, wręcz antycznej formy, potrafią być tak delikatne i odżywcze. Już teraz wiem, dlaczego Kleopatra miała swoich własnych specjalistów od produktów do kąpieli. Sumiennie użytkuję Gaiię od miesiąca i praktycznie nie zauważyłam zużycia, jednak bardzo ważne jest to, aby dać jej prawidłowo wyschnąć, inaczej mydło zaczyna się “ślimaczyć” i dużo szybciej zużywać.
Ostatnie i najbrzydsze mydło o którym będę pisać to oliwkowe mydło Alep. Ma strukturę nieregularną, wybitą pieczęć, przypominającą wschodnioazjatyckie napisy na murach, śmierdzi i wygląda trochę jak kostka pasztetu. Jednak ten brzydal okazał się moim ulubionym towarzyszem porannych pryszniców. Właściwości aromaterapeutycznych to może on nie ma (budząco-drażniące owszem), ale cudownie nawilża skórę. Jest produkowane z oliwy z oliwek i nie zdziwiłabym się, gdyby receptura jego przygotowania sięgała czasów starożytnych Posiada autentyczne zalety lecznicze dzięki zawartości 15% oleju laurowego, który ma właściwości antyseptyczne, a oliwa z oliwek nadaje mu także właściwości zabliźniające i nawilżające, które odnawiają płaszcz hydrolipidowy skóry.
Gdy rozpoczynałam te testy, nie spodziewałam się, że tak zauroczą mnie te naturalne kostki, w końcu zawsze byłam fanką pięknie pachnących produktów w eleganckich opakowaniach. Teraz, gdy spojrzycie na moją łazienkę, możecie zauważyć trzy drewniane mydelniczki z kratką, która pomaga prawidłowo mydłu wyschnąć, i zupełnie nie przejmuję się, że nie wyglądają one uroczo. Działają tak, jak żaden inny tego typu produkt nie działał, więc otrzymały honorowe miejsce u mnie w domu.
10 komentarzy
Tusia
Luty 13, 2013 at 9:39 amojej przydało by sie mi takie mydełko
Anonymous
Luty 13, 2013 at 9:46 amUżywałam takiego mydła aleppo, nie przeszkadzał ci ten zapach zgnilizny?
Kajko
Luty 13, 2013 at 9:47 amJa od jakiegoś pół roku używam tylko i wyłącznie mydełka z rozmarynem.Kupuje je u mnie w zielarskim jest cudowne nie wysusza skóry sprawia,że jest nawilżona i gładka:)uwielbiam to takiego stopnia,że wszędzie je zabieram ze sobą…:)pozdrawiam
Yvette
Luty 13, 2013 at 9:49 amdobrze że sesje mam już za sobą uf czasem 4 egzaminy jednego dnia miałam, mydełka też ostatnio zakupiłam na allegro, a takie dwa prawdziwe mam z Francji męża kuzyn mi zakupił 4 miesiące temu i tak pięknie pachną w mojej łazience że żal mi je używać 🙂
Kate Trimmers
Luty 13, 2013 at 10:05 amMnie też sesja dała się mocno odczuć i niestety moja twarz wcale nie wygląda lepiej, czy te mydło z glinką jest dobre na niespodzianki? Leczy?
Anna Piasecka
Luty 13, 2013 at 10:22 amTeż lubie naturalne produkty. Fajna lekturka 🙂
Anonymous
Luty 13, 2013 at 10:36 ama ja myślałam ze mydełka wysuszają pysia
Tanika i Wojtas
Luty 13, 2013 at 1:31 pmUwielbiam mydła naturalne, Aleppo jest w mojej łazience od lat, a do zapachu olejku laurowego da się przyzwyczaić, zaczyna się później podobać 😉
różowa szminka
Luty 17, 2013 at 5:32 pmNigdy nie stosowałam naturalnych kosmetyków, ale czytałam na ich temat bardzo dużo dobrego, więc może czas zacząć
Kamson.pl | KamilPieciul.com
Luty 19, 2013 at 11:17 pmSuper opis 🙂