Aż się uśmiałam pisząc tytuł tego posta. Jednak patrząc na zdjęcia, a mieszkając nad morzem taką myśl od razu nadmorski wiatr przywiał mi do głowy. Tak się miło składa, że morskie klimaty towarzyszą nam cały rok. Uwielbiam miejsce w którym przyszło nam się osiedlić jednak chyba czekacie na zabawną opowieść.
Każdy kto mnie zna, wie, że nie znoszę wręcz zimy, ciemnicy i chłodnych wiatrów. Jak mam potrzebę pojeździć na snowbordzie, pakuję walizki i jadę w góry. W trójmiesicie śniegu nie potrzebuję, no chyba, że przez dwa tygodnie w Święta. W związku z powyższym zimą nie mam co łudzić się, że skorzystam z nadmorskiej bryzy.
Dlatego po obrzydliwej zimnej porze roku wręcz lgnę na plażę by oddać się błogostanowi. Jednak by to nastąpiło muszę starannie wybrać sobie miejsce i czas. Moda nad polskim morzem jest specyficzna, o ile “plażnig” i” smażnig” odbywa się w każdym kraju z dostępem do plaży. Co więcej w każdym kraju na urlopie dostrzegłam dzieci bez czapek, poparzone, jak i zawodników którzy smarują się tylko masłem kakaowym by przyspieszyć proces smażenia. Krzyczą iż ruszają na tzw. “Turbo opalanie, nie ma co się oszczędzać” usłyszałam razu pewnego w Turcji. Ach do dzisiaj mi to jakoś dziwacznie dudni w uszach. Dywagować nie będę na temat opalania bez filtrów, bo nudne to jak flaki z olejem, bo tylko z krwi i kości idiota opala się bez filtrów.
Tak fenomen prawanigu muszę szerzej omówić.
Wyobraźcie sobie w trójmieście środek sezonu, kolejny upalny dzień, plaże zalewa morze turystów i jeszcze większe morze parawanów.
Czym tak w ogóle jest ten parawaning?
-Już spieszę Wam z odpowiedzią.
To nowy nietypowy wręcz zaskakujący zwyczaj plażowiczów, którzy od samego rana w nadmorskich kurortach odgradzają się – już nie tylko od wiatru, ale także od innych ludzi.
By znaleźć dobre miejsce, trzeba na plażę przyjść bardzo wcześnie( 7 rano najpóźniej!). Jednak Ci, którzy nie lubią wstawać rano i na plażę przybędą bliżej południa, nie mają już gdzie wbijać młoteczkiem swojego pałacu tudzież fortecy.
Czasami widząc kogoś odgrodzonego myślę sobie, nie muszę patrzeć jak wlewa w siebie piwsko z wywalonym brzucholem. Oszczędzono mi tego widoku. Mimo wszystko, moda ta panuje tylko w Polsce. Jesteśmy mistrzami obciachu, po prostu nigdzie tego się nie robi.
Co dalej za tym idzie, przychodzę sobie na popularną plaże w Gdańsku i rozkładam ręce. Ogarnia mnie wszechobecna niemoc. Na szczęście my mieszkańcy Trójmiasta znamy miejsca gdzie jak u mnie na zdjęciu miejsca pełno, a ja z Franiem nie muszę o 5 rano polować na” skrawek ziemi” by dziecku sprawić odrobinę radości zabawą w piachu.
Pamiętam jak z rodzicami jeździliśmy nad morze, pamiętam jak łaknęliśmy morza. Jak rzadko mogliśmy delektować się szumem fal i przepuszczać przez palce aksamitny piasek. Nie mniej jednak nigdy nie pamiętam by oprócz ręcznika, foremek i wiaderek towarzyszyły nam inne gadżety plażowe. Czyli morał z tego taki da się przyjechać z daleka i miło spędzić wakacje na plaży bez parawanu.
No to po wywodzie nocnym. ! 🙂
Powracjąc do tematu gadżetów, polecanych rzeczy. wychwalanych przeze mnie. Prezentuję Wam extra spodenki, które przypadkiem znalazłam w interenci. Wchodząc głębiej w profil fb-spodenkowy, odkrłam masę pięknych unikalnych rzeczy. W końcu istnieje szansa, że jak Franko będzie miał odwiedziny nie będzie w tych samych rzeczach co jego koledzy.
Fot. Aleksandra Graff
Spodenki Franka: BUTIK STYL for You
Koszulka: Mayoral
Sandałki bez skarpetek:P Geox
Na zdjęciu: Chihuahua Mija i Nala 🙂
Brak komentarzy
Anonymous
Sierpień 28, 2015 at 11:00 pmale się uśmiałam …. 😛 dobry tekst!!! :*
Anonymous
Sierpień 29, 2015 at 6:41 amhi hi dobre!